Samotny George
(Zam: 09.08.2012 r., godz. 09.08)"Wszystko się zmienia, coś jest a później tego nie ma.
to nie ściema, każda historia ma swój dylemat,
ma swój początek i koniec jak poemat…"
Sidney Polak
Zacytowany powyżej tekst jednej z najbardziej znanych piosenek warszawskiego mistrza muzycznej eklektyki idealnie odnosi się do poniższej informacji. Żywy fundament darwinowskiej teorii nie żyje. Miał charakter żywego muzealnego zabytku. W przeciwieństwie do zięb i innych gatunków z Galapagos był jeden i wyjątkowy. Na tyle wyjątkowy, że pielgrzymowali do niego Brad Pitt i Angelina Joli, książę Karol i Camilla Parker Bowles, Leonardo DiCaprio i tysiące turystów odwiedzających co roku archipelag.
Stuletni żółw słoniowy nazywany Samotnym George'em - ostatni przedstawiciel odmiany z wyspy Pinta - zdechł tuż koło swojego legowiska 24 czerwca tego roku. Odnalezienie go w 1971 roku było zaskoczeniem, bo gatunek, przetrzebiony polowaniami i wyparty z żerowisk przez sprowadzone na Galapagos kozy i świnie już wtedy uważany był za wymarły.
Przez kolejne dziesięciolecia podsuwano mu samice pokrewnych odmian gigantycznych żółwi z Galapagos, ale samotny George kompletnie się nimi nie interesował. Najwyraźniej wystarczał mu status ostatniego przedstawiciela ginącej odmiany żółwi, które wraz z pozostałymi elementami różnorodnej fauny tych wysp zainspirowały Karola Darwina do stworzenia teorii ewolucji.
Sekcja zwłok wykazała, że Samotny George umarł ze starości, choć wiek 100 lat dla przedstawiciela gatunku, który może przeżyć dwa razy tyle wydaje się zdecydowanie przedwczesnym odejściem. Rząd Ekwadoru zdecydował o zabalsamowaniu zwłok żółwia i udostępnieniu ich na Galapagos.
Jak to wśród celebrytów bywa, Samotnemu Georgowi powodzi się także po śmierci: dostępne na stronie www.lonesomegeorge.net po kilkadziesiąt dolarów za sztukę koszulki z jego podobizną sprzedają się jak ciepłe bułki. Na szczęście zwolennicy kreacjonizmu nie wykorzystali śmierci George to knucia żadnych teorii.
Dagmara Matracka
Stuletni żółw słoniowy nazywany Samotnym George'em - ostatni przedstawiciel odmiany z wyspy Pinta - zdechł tuż koło swojego legowiska 24 czerwca tego roku. Odnalezienie go w 1971 roku było zaskoczeniem, bo gatunek, przetrzebiony polowaniami i wyparty z żerowisk przez sprowadzone na Galapagos kozy i świnie już wtedy uważany był za wymarły.
Przez kolejne dziesięciolecia podsuwano mu samice pokrewnych odmian gigantycznych żółwi z Galapagos, ale samotny George kompletnie się nimi nie interesował. Najwyraźniej wystarczał mu status ostatniego przedstawiciela ginącej odmiany żółwi, które wraz z pozostałymi elementami różnorodnej fauny tych wysp zainspirowały Karola Darwina do stworzenia teorii ewolucji.
Sekcja zwłok wykazała, że Samotny George umarł ze starości, choć wiek 100 lat dla przedstawiciela gatunku, który może przeżyć dwa razy tyle wydaje się zdecydowanie przedwczesnym odejściem. Rząd Ekwadoru zdecydował o zabalsamowaniu zwłok żółwia i udostępnieniu ich na Galapagos.
Jak to wśród celebrytów bywa, Samotnemu Georgowi powodzi się także po śmierci: dostępne na stronie www.lonesomegeorge.net po kilkadziesiąt dolarów za sztukę koszulki z jego podobizną sprzedają się jak ciepłe bułki. Na szczęście zwolennicy kreacjonizmu nie wykorzystali śmierci George to knucia żadnych teorii.
Dagmara Matracka
Napisz komentarz
- Treść komentarza powinna być związana z tematem artykułu.
- Komentarze ukazują się dopiero po uzyskaniu akceptacji administratora.
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.